Adam: Może powtórzymy angielski?
Sylwek, syn Adama: Nie, no co ty, tato?
A: A odmień „być”.
S: No, daj spokój.
A: No odmień, no.
S: Weź się, tato.
A: No. Bo nie odmienisz.
S: Taa, nie odmienię. (…)

– “Dzień Świra” reż. M.Koterski

Tę kultową scenę z filmu „Dzień Świra” zna chyba każdy. Nauczyciele, pedagodzy, lingwiści od lat pracują nad tym, aby uczący się języków obcych nie czuli się jak filmowy Sylwek.

A, że nauka języków jest bardzo popularna to i propozycji jej wsparcia rodzi się wiele. Kiedy do gry wchodzi technologia, możliwości wydają się być nieograniczone. Tak jak zastosowania wirtualnej rzeczywistości, która szturmem wdarła się na rynek edu.

“W 2016 r., 94% uczniów szkół ponadpodstawowych w UE uczyło się angielskiego. Prawie ⅗ z nich uczyło się dwóch lub więcej języków obcych.”

– Eurostat

Jednocześnie British Council szacuje, że na świecie angielskiego uczy się prawie 1.5mld osób. Nauka języka obcego nie zawsze jest prosta. Wymaga skupienia, czasu i systematyczności. Stąd wielu uczących się poszukuje metody i pomocy naukowych, które przyspieszą i ułatwią proces, a wielu przedsiębiorców w 1.5 miliardowym rynku widzi potencjał na dostarczenie takich narzędzi.

Jako dziecko wychowane w latach 90. długo bez komputera, a jeszcze dłużej bez smartfona metod na naukę miałam kilka. Od mozolnych prób zapamiętywania słówek rozpisanych w dwóch kolumnach zeszytu w kratkę, oglądania filmów, po – ku rozpaczy rodzicielki – obklejanie wszystkich możliwych miejsc w domu karteczkami. Bardzo popularną metodą było także wtedy wsadzanie na noc książek pod poduszkę.

Wiedza sama (po walce z pierzem, poszewką, skórą i czaszką) miała magicznie zadomowić się w mózgu. Zadomowiła się jedynie nadwyrężona szyja. Z nadzieją patrzyłam więc w promowaną już później metodę SITA, która za pomocą magicznych okularów miała relaksować i uczyć. Niestety tata nie zainwestował.

Odkąd mamy smartfony, nauka wydaje się być prostsza. Jest cała masa aplikacji, które w różny sposób mają nas motywować, zabawiać i uczyć. Z lepszym i gorszym skutkiem, bo czy faktycznie nauka języka przez tłumaczenie zdań takich jak “głupi szpieg nosi piżamę” czy “ta krowa nie je dzieci” ma sens? Nie wiem.
(źródło: https://wtfduolingo.tumblr.com

Bezsprzecznie natomiast, najważniejsze w nauce języka jest ćwiczenie mówienia. Kto nie wypowiedział nigdy magicznego “Więcej rozumiem niż mogę powiedzieć”, ten… dobrze się uczył. Wydaje się, że w końcu mamy też narzędzie które jest w stanie pomóc w opanowaniu tej umiejętności.

VR, czyli wirtualna rzeczywistość, bo o niej mowa w połączeniu z systemem rozpoznawania mowy daje nam możliwość ćwiczenia dowolnego języka w dowolnym miejscu na świecie. Dosłownie, ponieważ po założeniu gogli jesteśmy w stanie kupić croissanta w Nicei, zapytać o drogę w Nowym Jorku, wynająć mieszkanie w Berlinie czy zamówić kolację w Buenos Aires.

Możliwości są niemal nieograniczone. Będąc w centrum akcji, aktywnie uczestniczymy w rozwoju wydarzeń i ćwiczymy poruszanie się w sytuacjach życia codziennego.

Niewątpliwie daje to więcej niż oglądanie filmików ze scenkami rodzajowymi. Co innego w końcu oglądać jak ktoś skacze ze spadochronem, a co innego samemu skoczyć. Po ilu obejrzanych filmikach byłbyś w stanie sam skoczyć? No właśnie.

Potencjał rozwoju językowych aplikacji VR jest ogromny. Możemy odtworzyć realne miejsca i sytuacje np. przez interaktywne nagrania 360 bądź modele i krajobrazy 3D. System rozpoznawania mowy może dawać nam feedback na temat poprawności naszej wypowiedzi, a połączenie z AI tworzy całkowity “Matrix” możliwości.

Wielu językoznawców, podkreśla, że przebywanie w kraju, w którym owego języka używa się na co dzień, czyli całkowita immersja, daje o wiele lepsze efekty niż nauka przez instruktaż. Biorąc udział w kursach językowych mamy zajęcia 2-3 godziny tygodniowo, nie jest to główny język komunikacji między słuchaczami, ekspozycja na niego jest niewielka i rzadko używany jest poza lekcją. Nie każdy ma jednak możliwość wyjechania na kilka miesięcy czy lat do innego kraju, dlatego immersja w VR wydaje się mieć sens.

“Większość aplikacji do nauki języków, takich jak gry pamięciowe, koncentruje się na najniższym poziomie w taksonomii Blooma, ale prawdziwe opanowanie języka wymaga zaangażowania na wyższych poziomach: stosuj, oceniaj i twórz ”- mówi. „Właśnie tego potrzebujesz, aby naprawdę rozmawiać z ludźmi w innym języku.”

Profesor Jonathan Gratch z Uniwersytetu Południowej Kaliforni, który bada, jak technologie imersyjne pomagają się uczyć i mówi, że VR zapewnia bezpieczne środowisko, w którym możemy pokonać niepokój, który nieuchronnie przynoszą nowe doświadczenia.

A: Ale nie mówisz.
S: Bo ty…
A: Co ja? Co ja?
S: Mnie stresujesz.
A: Ja cię stresuję, k****?! Uczysz się tego piąty rok w szkole i na kursach, i wszystko to jak krew w piach!
– “Dzień Świra” reż. M.Koterski

W aplikacji VR możemy w bezpiecznym środowisku, bez stresu ćwiczyć rozmowę. Jest bowiem masa osób, która nawet podczas wakacji, czy spotkań towarzyskich (a nawet lekcji!) wstydzi się rozmawiać z native speakerem. Boi się oceny, wyśmiania, nie jest pewna swoich umiejętności. Badania przeprowadzone wśród nauczycieli języków obcych wykazały, że istnieje jednomyślna opinia, że taka technologia jest nie tylko atrakcyjna, ale może również pomóc motywować uczniów i wzmocnić ich krzywą uczenia się.

Jest tylko jedna zła wiadomość. Żadna aplikacja nie nauczy się za Ciebie.

Skontaktuj się z nami